Policja w Birmie złożyła nowy zarzut przeciwko usuniętej przywódczyni Aung San Suu Kyi, powiedział jej prawnik we wtorek, co może pozwolić jej na przetrzymywanie jej na czas nieokreślony bez procesu w ramach intensyfikacji działań władz, które przejęły władzę podczas zamachu stanu. Suu Kyi, która została zdetronizowana i zatrzymana podczas przejęcia władzy przez wojsko 1 lutego, została już oskarżona o nielegalne posiadanie krótkofalówek – najwyraźniej próba legalnego zabezpieczenia jej aresztu domowego. Pod nowym zarzutem zostaje oskarżona o złamanie prawa, które było wykorzystywane do ścigania osób, które złamały ograniczenia dotyczące koronawirusa – powiedział dziennikarzom prawnik Khin Maung Zaw po spotkaniu z sędzią w stołecznym sądzie Naypyitaw. Grozi mu maksymalna kara trzech lat więzienia. Ale, co może bardziej niepokojące, ze względu na zmiany w kodeksie karnym wprowadzone przez juntę w zeszłym tygodniu, pozwoliłoby to na jej pozbawienie wolności na czas nieokreślony, nawet bez zgody sądu. Prawnik Suu Kyi powiedział dziennikarzom, że nie widział jej od czasu jej aresztowania – i przybył dopiero po nieoczekiwanej konferencji, o której sędzia powiedział, że odbyła się z nią. Suu Kyi wcześniej spędził kilka lat w areszcie domowym w różnych momentach od 1989 roku. Manewr prawny nastąpił dwa tygodnie po przejęciu władzy przez wojsko w wyniku zamachu stanu, który wstrząsnął wieloma członkami społeczności międzynarodowej, którzy mieli nadzieję, że Mjanma podejmuje kroki w kierunku demokracji. Od tego czasu junta zwiększyła presję na protestujących przeciwstawiających się przejęciu, w tym brutalne zrywanie niektórych demonstracji i blokowanie dostępu do internetu. W poniedziałek siły bezpieczeństwa wycelowały broń w grupę 1000 demonstrantów i zaatakowały ich z procami i kijami w mieście Mandalay. Lokalne media podały, że policja również wystrzeliła gumowe kule w tłum i kilka osób zostało rannych. We wtorek protesty trwały w Rangunie, największym mieście w kraju, a także w innych miejscach. W Rangunie policja zablokowała ulicę przed Bankiem Centralnym, na który protestujący byli celem wśród spekulacji w Internecie, że wojsko stara się przejąć od niego pieniądze. Mnisi buddyjscy demonstrowali przed lokalnym biurem ONZ w mieście. Około 3000 demonstrantów – głównie studentów – wróciło na ulice Mandalay, niosąc plakaty Suu Kyi i wzywając do powrotu demokracji. Wojskowi nakazali zablokowanie dostępu do Internetu na 2 noce. Protesty odbywają się wbrew rozkazowi zakazującemu zgromadzeń pięciu lub więcej osób. Jednak po poniedziałkowych konfrontacjach obecność pracowników ochrony była dyskretna podczas marszu. Państwowe media potwierdzają ruch protestu tylko pośrednio. Gazeta Global New Light of Myanmar doniosła o spotkaniu Rady Administracji Państwowej, nowego najwyższego organu zarządzającego, i zacytowała jej szefa, generała wyższego rangą Min Aung Hlainga, mówiąc, że władze „troszczą się o bieżące problemy”. Protestujący wykrzykują hasła i trzymają transparenty przed siedzibą Narodów Zjednoczonych we wtorek w Rangunie, wspierając rząd Narodowej Ligi na rzecz Demokracji (NLD) i faktyczną przywódczynię Mjanmy Aung San Suu Kyi. (Hkun Lat Getty Images) Stwierdzono, że rada dyskutowała o podjęciu kroków prawnych przeciwko protestującym i dostarczaniu „prawdziwych informacji” mediom. W niedzielne i poniedziałkowe wieczory wojsko zarządziło blackout internetu – prawie całkowicie blokując dostęp online. Kiedyś, w ostatnich tygodniach, wprowadził podobny blackout i mniej skutecznie próbował blokować platformy mediów społecznościowych. Przygotował również projekt ustawy, która miałaby kryminalizować wiele działań online. Podczas gdy wojsko nie wyjaśniło, dlaczego Internet został zablokowany, rozpowszechnione są spekulacje, że rząd instaluje system zapory ogniowej, aby umożliwić monitorowanie lub blokowanie większości lub wszystkich działań online. Gazeta Global New Light of Myanmar poinformowała również, że członkowie rady dyskutowali o działaniach przeciwko „rządowi równoległemu” ustanowionemu przez niektórych wybranych prawodawców z partii Narodowa Liga na rzecz Demokracji Suu Kyi, którym uniemożliwiono zajęcie miejsc, gdy wojsko powstrzymało parlament przed otwarciem sesji 1 lutego. W następnych dniach po przejęciu władzy członkowie partii Suu Kyi utworzyli komitet, ogłaszając się prawdziwymi przedstawicielami narodu Myanmaru i prosząc o międzynarodowe uznanie. Żadne takie uznanie nie nastąpiło, mimo że Stany Zjednoczone i inne rządy potępiły zamach stanu i wezwały wojsko do przywrócenia władzy wybranemu rządowi i uwolnienia Suu Kyi i innych zatrzymanych. Chiny zaprzeczają zarzutom, że pomagają juncie Sąsiednie Chiny nie potępiły jak dotąd przejęcia. Niektórzy protestujący oskarżyli Pekin – który od dawna był głównym dostawcą broni do Birmy i ma w tym kraju poważne inwestycje – o wspieranie junty. Ambasador Chin w kraju Azji Południowo-Wschodniej odpowiedział na te oskarżenia, zwracając uwagę, że Pekin ma przyjazne stosunki zarówno z partią Suu Kyi, jak iz wojskiem – wynika z tekstu wywiadu opublikowanego we wtorek na stronie ambasady na Facebooku. Chen Hai powiedział, że chciałby, aby obie strony mogły rozwiązać swoje różnice w drodze dialogu. W wywiadzie Chen odniósł się również do pogłosek, że Chiny pomagają Birmie w kontrolowaniu ruchu internetowego i innych, że chińscy żołnierze pojawiają się na ulicach Birmy. „Dla przypomnienia, są to kompletnie bezsensowne, a nawet śmieszne oskarżenia” – powiedział Chen. Wojsko twierdzi, że doszło do oszustwa w zeszłorocznych wyborach, które partia Suu Kyi wygrała miażdżącym spadkiem, i twierdzi, że utrzyma władzę przez rok przed przeprowadzeniem nowych wyborów. Państwowa komisja wyborcza nie znalazła dowodów na poparcie twierdzeń o oszustwie.